[I miejsce
w konkursie czytelniczym na najlepszą recenzję książki]
Jest chłodny, letni dzień, kiedy sięgam po książkę Carlosa Ruiza Zafona
po raz pierwszy. Siedzę właśnie w małej kawiarence, całkiem sama – chwilowo
cierpię na brak przyjaciół, porozjeżdżali się po wszystkich ciepłych krajach.
Nazwisko nic mi nie mówi, jest to jedna z tych książek znalezionych w
piwnicznej biblioteczce moich rodziców, choć wygląda na stosunkowo nową. Najpierw zamawiam
małą kawę, trochę zwlekam z otworzeniem książki, chcę się nacieszyć jej
okładką - deszczowym krajobrazem starego miasta i tajemniczym tytułem : „Cień
wiatru”. Przerzucam powoli miękkie strony, czuję zapach książki, jakby stary,
choć książka wciąż jest w dobrym
stanie. W końcu decyduję się ją otworzyć ,
a zamykam ją dopiero wieczorem w moim łóżku, po całym dniu spędzonym w deszczowej, tajemniczej
Barcelonie.
„Cień wiatru” już od pierwszych stron jest niezwykły - deszczowy,
ponury, zagadkowy. Chodzę mrocznymi uliczkami Barcelony po to , aby w końcu
dotrzeć do mojego celu – Cmentarza Zapomnianych
Książek. W mej podróży towarzyszy mi cały czas kilkuletni Daniel Sempere, syn
właściciela skromnej księgarni na rogu, która z każdą stroną książki traci na popularności, na
rzecz wielkich, czystych sklepów z dużo większym wyborem, ale za to bez tej
niepowtarzalnej atmosfery. Razem z Danielem przekraczam też próg Cmentarza i
razem wybieramy naszą książkę, która towarzyszyć nam
będzie już do końca życia - „Cień wiatru”. I wtedy Daniel staje w sytuacji
podobnej do mojej, otwiera strony starej książki nieznanego autora i wchodzi w
jej świat równie mocno, jak ja w świat
mojego „Cienia”. A potem zaczyna dorastać.
Na moich oczach z małego chłopca zmienia
się w młodego mężczyznę. Spotyka kobiety, zakochuje się, uczy, pracuje i
zdobywa przyjaciół – żyje. A przez całe jego życie towarzyszy mu owa niezwykła
książka napisana przez Juliana Caraxa. Jest tak niesamowita, że aż trudno
uwierzyć w to, że nikt o niej nie
słyszał. Daniel zagląda do antykwariatów, pyta specjalistów, szuka innych
książek zapomnianego autora, ale nie może nic znaleźć .
A to dlatego, że tajemnica tej książki jest znacznie głębsza i straszniejsza,
niż kiedykolwiek Daniel mógł przypuszczać .
I poszukiwanie Juliana Caraxa oraz jego książek, jest dla młodego chłopaka
czymś znacznie więcej, niż mogłoby się wydawać .
Jest to jego podróż, w której ma odkryć, co
dla niego naprawdę ważne, a także uporządkować
sprawy z dawno zapomnianej przeszłości. Wszystkie tragedie, namiętności i przygody
rozgrywa się na tle Barcelony– -pięknej, gotyckiej i romantycznej, powojennej i
deszczowej, niezapomnianej.
Przyznaję, że książka zrobiła na mnie
wielkie wrażenie. Nigdy nie przeczytałam czegoś równie poetyckiego. Ciągle
jeszcze wydaje mi się, że cała historia wydarzyła się naprawdę. Uwierzyłam w
każde słowo Carlosowi Ruizowi Zafonowi i cieszyłam się z każdego. Ta naiwna
wiara zrodziła we mnie pragnienie, aby kiedyś mieć okazję przeczytać jedną z niewielu książek Juliana Caraxa, choć wiem, że były one tylko wytworem czyjejś
wyobraźni. A jednak jakaś mała, dziecięca cząstka mnie, na zawsze zapamięta
taki obraz Barcelony, skąpanych w deszczu uliczek, niezwykłych przygód,
księgarni i antykwariatów, jakby istniały naprawdę. I zostanie ze mną Daniel
Sempere, zostanie on razem z jego przyjaciółmi,z jego poczuciem humoru i jego
prawdziwością, która sprawiła, że wspominam go, jak dawnego przyjaciela.
Oczywiście, polecam tę książkę wszystkim osobom, pod warunkiem, że mają trochę
czasu wolnego, bo muszę ostrzec – od “Cienia” nie da się oderwać !
Iga
Sokołowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz