środa, 28 października 2020

Lawa

 "Nasz naród jak lawa

Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa

Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi

Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi..."

Adam Mickiewicz napisał powyższe słowa w roku 1832 w Dreźnie, w swoim wielkim  dramacie “Dziady” cz.III. Dwa wieki po ich napisaniu sucha skorupa nadal istnieje i ma się dobrze. W czwartek, 22 X 2020r., dała wyraźny wyraz swojej obecności w głośnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego, oznaczonego sygnaturą K 1/20, w sprawie art. 4a ust. 1 pkt 2 oraz art. 4a ust. 2 ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Na wstępie warto zaznaczyć, że decyzja TK nie jest żadnym zakazem aborcji embrio-patologicznej. taki zakaz prawdopodobnie wprowadzi niedługo sejm. Więc wyrok, pomimo że doprowadzi w przyszłości do wprowadzenia zakazu, nie jest nim.


Pomimo że decyzja przez wielu ludzi jest postrzegana jako wybawiająca nienarodzone dzieci, jest w rzeczywistości bezpośrednią oznaką plugawości i zimna, jakim odznacza się sucha skorupa obecnego państwa polskiego. Jest to wyrok, który pośrednio skazuje liczne Polki na ból, cierpienie i, przede wszystkim, odbiera kobietom prawo wyboru i decyzji dotyczących ich samych. Wyrok ten w najbliższej przyszłości będzie powodem nieopisanych dramatów, które dotkną niewinne osoby oraz całe rodziny. Już niedługo, przez ideologiczne poglądy sędziów TK matki będą zmuszone oglądać swoje dzieci umierające w bólu i cierpieniach. W debacie publicznej, oczywiście, pojawia się argument, że decyzja wyraźnie wynika z konstytucji RP, lecz nie ulega wątpliwości, że poglądy sędziów miały realny wpływ na ich wyrok. Już niedługo krzyki i rozpacz dzieci z nieuleczalnymi schorzeniami staną się nieodłącznym elementem naszej rzeczywistości tylko dlatego, że grupa sędziów postanowiła w swoim zaślepieniu podjąć decyzje za matki. Stwierdzili oni, że fakt, iż nigdy nie byli ciężarni, daje im prawo decydowania za setki polskich matek, co jest lepsze dla ich dzieci. Dali wyraz swojej buty i pychy. 


Brak empatii w stosunku do kobiet stojących przed tak trudnym wyborem oraz nazywanie tego wyboru “eugeniką” pokazuje zupełne niezrozumienie (lub niechęć do zrozumienia) osoby poszkodowanej w przypadku wykształcenia się upośledzonego płodu. Bo należy jasno i wyraźnie powiedzieć: poszkodowani w takiej sytuacji są zarówno matka i dziecko, ale dzięki aborcji embrio-patologicznej szkody wywołane taką sytuacją zostałyby znacznie zmniejszone. Decyzja TK doprowadzi w najbliższej przyszłości do wprowadzenia przepisów, które szkody te zwiększą do absurdalnego poziomu. Na usta każdej osoby mającej jakąkolwiek wrażliwość ciśnie się pytanie: po co? Odpowiedź pewnie jest, ale ja jej nie znam. Nie rozumiem, czemu ktoś z własnej woli chciałby zniszczyć tyle żyć, tyle rodzin i tyle szczęśliwych osób w imię własnych przekonań. 

Dlatego naszym obowiązkiem, jako tej wrzącej lawy, jest stawić aktywny opór temu, co się dzieje w naszym kraju. Musimy zstąpić do głębi i zacząć pracę u podstaw nad przemianami społeczno-kulturowymi, aby wyplenić wady, negatywne cechy, jakie w naszym narodzie istnieją od wielu pokoleń. Osoby, które wydały ów wyrok, są skorupą, postępują jak Senator Novosilcow kpiący ze starej pani Rollisonowej w scenie VIII wspomnianego już wcześniej dramatu. Wdowa w owej scenie wypowiada słowa, które powinny od dzisiaj towarzyszyć wszystkim osobom popierającym wyrok: Gdy ciebie płacz matki nie wzruszy:

Bój się Boga! dręcz ciało, ale nie gub duszy. 


Niech tacy ludzie zastanowią się nad tym, jak wiele kobiet zostało bez żadnej winy skazanych przez nich na oglądanie śmierci własnych dzieci, ponieważ nie dostały one prawa wyboru. Od czwartku w Polsce każda kobieta może być potencjalną Elizą z musicalu “Alexander Hamilton”, która ofiarnie wychowując swoje dziecko, ostatecznie musiała czuć jego ostatnie tchnienie na policzku - tylko przez haniebną i zbrodniczą decyzję i innej osoby. Eliza swoje cierpienie opisuje w piosence “It's Quiet Uptown” słowami :


There are moments that the words don't reach

There is suffering too terrible to name

You hold your child as tight as you can

And push away the unimaginable


Eliza słusznie opisuje cierpienie po utracie pierworodnego dziecka jako “niewyobrażalne”, bo takie ono jest w rzeczywistości. Więc jak wydający taki wyrok ma sobie wyobrazić niewyobrażalne? Osobiście, nie mam pojęcia, ale wydaje się prawdopodobne, że większość z sędziów również nie miała.  It's Quiet Uptown” to utwór doprowadzający do łez każdą osobę z chociażby cząstką wrażliwości, lecz teraz, dzięki rządzącym, stanie się on również opisem rzeczywistości Polek. Stanie się on podsumowaniem tego, jak 100 lat pracy polskich emancypantek i feministek obecnie jest systematycznie palone i deptane bezrefleksyjnie w imię konstytucji i religii. 

Od 22 X każda z Was, moje przyjaciółki, kuzynki i znajome, nie może już czuć się wolna. Może już niedługo wy również będziecie zmuszone patrzeć, jak wasze dziecko nie jest w stanie złapać oddechu, nie potrafi samo wypowiedzieć waszego imienia albo nigdy nie zobaczycie jego pierwszego kroku. A najstraszniejsze jest to, że dzieje się to za społecznym przyzwoleniem większości. Ludzie ludziom zgotowali ten los... 


W. Churchill twierdził,że demokracja nie jest dobrym systemem, ale najlepszym wymyślonym przez człowieka. I oznaki słabych punktów demokracji jako systemu właśnie teraz zostają obnażone na naszych oczach, kiedy grupa większa powoli coraz bardziej represjonuje grupę mniejszą. Prawdopodobnie z całej tej sprawy za jakiś czas wyniknie ważna lekcja dla całego naszego narodu, lecz teraz to, na czym musimy się skupić, to manifestowanie sprzeciwu wobec zbrodniczej władzy oraz przetrwanie bardzo trudnego okresu pandemii, która również odgrywa dużą rolę w zaistniałej sytuacji. Nagle, po ogłoszeniu wyroku, rząd wprowadził zakaz zgromadzeń powyżej 5 osób. Jest to zakaz potrzebny i należy go przestrzegać, jednak termin,  kiedy został wprowadzony, z pewnością nie jest przypadkowy. Nagle władza zabroniła ludziom zbierania się. Żyjemy w stanie wojennym XXI w., a jeśli tak, to wydaje się zastraszająco prawdopodobne, że dramatyczne wydarzenia, jakie nasz kraj i jego mieszkańcy przeszli, mogą się powtórzyć. 

Obserwując nastroje panujące w społeczeństwie, publiczne grożenie śmiercią w Internecie zarówno politykom, jak i przedstawicielom opozycji, można dojść do wniosku że we wcale niedalekiej przyszłości może dojść do powtórzenia się sytuacji np. z Kopalni Wujek. Pozytywnym z kolei aspektem tej myśli może być nadzieja o powstaniu naszej nowej, XXI-wiecznej Solidarności, która obali system zastany i uleczy tak ciężkie choroby, na jakie od lat cierpi nasz kraj. Tak nam dopomóż Bóg!


Kacper Amernik 2gc


Konstytucja RP https://www.sejm.gov.pl/prawo/konst/polski/kon1.htm


wyrok TK K 1/20 https://trybunal.gov.pl/postepowanie-i-orzeczenia/wyroki/art/11300-planowanie-rodziny-ochrona-plodu-ludzkiego-i-warunki-dopuszczalnosci-przerywania-ciazy


It's Quiet uptown https://www.youtube.com/watch?v=vjEoOeXId1k


Scena VIII Dziady cz.III https://www.youtube.com/watch?v=Oyan_zzC9sQ

piątek, 29 maja 2020

Media społecznościowe a własna tożsamość

Instagram z nową zmianą dla użytkowników. Serwis wprowadza tryb ...
Media społecznościowe, a właściwie to konta zakładane na nich, w teorii służą po to, by 
ludzie, którzy nic o nas nie wiedzą, mogli poznać chociaż w małym stopniu naszą osobę, 
mogli dowiedzieć się podstawowych informacji o nas, między innymi o naszym wyglądzie, 
zainteresowaniach czy też trybie życia, jaki prowadzimy. Niestety. To tylko w teorii. 
Prawda jest nieco inna. Większość społeczeństwa, a w szczególności jego damska część, 
znacznie nagina prawdę, a wręcz dopuszcza się kłamstwa i zamieszczania 
nieprawdziwych, fałszywych informacji na swój temat.                                                      
Dobrym pytaniem jest, dlaczego to właśnie płeć piękna kojarzy się z mediami 
społecznościowymi? No cóż… Odpowiedzią są stereotypy, a dokładnie te, które dotyczą 
kobiet i tego, jakie powinny być, jak się zachowywać i przede wszystkim, jak wyglądać. 
Zarówno wszelkiego rodzaju czasopisma modowe, jak i wspomniane przeze mnie 
wcześniej media, wykreowały wizerunek kobiety doskonałej. Wysoka, szczupła, bez 
skaz na ciele… Tak powinna wyglądać idealna kobieta. Każda, która chociaż trochę 
odbiega swoim wyglądem od tego szablonu, jest postrzegana jako ,,gorsza”. Stąd 
większość dziewczyn, szczególnie te młode (nastolatki), zamieszcza na różnego typu 
portalach społecznościowych nieprawdziwe informacje o sobie i zdjęcia. Tworzą tym 
samym iluzoryczny obraz siebie. Kreują swoją osobę na taką, jaką chciałyby być; 
,,udoskonalają” własny wizerunek i wprowadzają poprawki tylko po to, by być 
zaakceptowanym wśród swoich rówieśników, po prostu w społeczeństwie. Dziewczyny, 
bo to o nich mowa, boją się pokazać swoje prawdziwe piękno; boją się pokazać, jakie 
są naprawdę. W mediach takich jak np. Instagram czy też Facebook udostępniają i 
pokazują to, co chcą, aby inni o nich wiedzieli. Nie chcą pokazywać tego, z czym się 
utożsamiają, nie pokazują swojego prawdziwego wnętrza. Wynika to z lęku przed 
brakiem akceptacji ze strony środowiska, rówieśników.                                                                                                                                    
Media społecznościowe są też pewnego rodzaju więzieniem. Bardzo łatwo wpaść 
w uzależnienie od nich. Spędzamy przerażające ilości czasu na przeglądaniu stron 
Internetu i sprawdzaniu, co robią nasi znajomi albo celebryci. Ciekawi nas, co robi dana 
osoba w określonym czasie.  Uzależniamy się w ten sposób od życia cudzym życiem, 
tracąc przy okazji swoje. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że potrafiłam nic nie 
robić cały dzień, tylko siedzieć w zamkniętym pokoju i godzinami wpatrywać się w 
ekran tabletu czy telefonu, sprawdzając, co słychać nowego, ciekawego u znanych gwiazd 
albo też moich znajomych. ,,Zarywałam” noce przez oglądanie setki razy tablicy na 
Instagramie albo czytanie forów plotkarskich.  Miałam przez to znacznie gorsze wyniki 
w nauce. Tak jak wiele dziewczyn m in. bardzo mocno retuszowałam swoje zdjęcia. 
Poprawiałam to, co mnie samej w sobie nie pasowało. Kreowałam swój wyidealizowany 
wizerunek. Tworzyłam iluzję. Wszystko to było jednym wielkim, błędnym kołem. Byłam 
niczym więzień wirtualnego świata, a telefon był przykuty do mojej ręki. Na szczęście 
otaczają mnie ludzie, dzięki którym udało mi się z tego więzienia wyjść. Pokazali mi, jak 
po pierwsze przestać się przejmować opinią innych, a po drugie, jak nie bać się wyrażać 
siebie. Dzięki nim wreszcie jestem wolna i przede wszystkim szczęśliwa. W końcu zaczęłam
 pokazywać swoje prawdziwe oblicze, a nie to zakłamane; pokazuję, z czym się 
utożsamiam naprawdę. 

 Paula Neckar

środa, 20 maja 2020

Zakątek kultury- Święto Wisterii

Japonia jest znana jako kraj kwitnącej wiśni. Jednak w tym kraju kwitnie jeszcze 
wiele innych pięknych kwiatów, które mają swoje festiwale. 
Jednym z nich jest Festiwal Wisterii (roślina ta znana jest u nas pod nazwą glicynia 
albo słodlin). Jej kwiaty występują w kolorach: białym, różowym i fioletowym. 
Uprawia się ją jako pnącza i traktuje jako roślinę ozdobną. Występuje w Japonii, 
Korei i Chinach. Największy w Japonii festiwal wisterii odbywa się w Ashikaga 
Flower Park, w prefekturze Tochigi. W tej miejscowości możemy podziwiać  ponad 
350 drzew wielkiej wisterii, a wśród nich długi na 80 metrów tunel złożony z białych 
kwiatów o słodkim, przyjemnym zapachu. Oprócz tego w parku znajduje się duże 
drzewo, mające ponad 100 lat, które z wyglądu przypomina olbrzymi parasol 
złożony z niebiesko-fioletowych kwiatów. W tym roku festiwal odbywa się od 15 
kwietnia do 21 maja.

Tunel Wisteria w Japonii: kwiat nieba nad głową. Ashikaga Flower ...
Aleksandra Żukowska-Konopka kl. 1gc

środa, 13 maja 2020

Jak w trakcie pandemii radzi sobie Pani Profesor Katarzyna Kumoch?

 matematyka – nauczanie online – Zespół Szkół im. Władysława ...
Patrycja: Mam przyjemność porozmawiać z Panią Profesor Katarzyną Kumoch, 
nauczycielką matematyki od 28 lat. Niestety, borykamy się od kilku tygodni z bardzo 
trudną sytuacją wywołaną przez koronawirusa. Jak Pani Profesor radzi sobie w 
ostatnim czasie? 
Pani Profesor: Tak jak wszystkim, jest mi bardzo ciężko. Wszyscy, którzy pracują 
w formie home office, myślę, że kształt dnia mają zbliżony. Rano praca, później 
obowiązki domowe i znowu praca, bo trzeba się przygotować do kolejnego dnia. 
Dla mnie osobiście najgorszą rzeczą jest brak aktywności fizycznej, ponieważ 
jestem osobą bardzo energiczną i w wielu takich aktywnościach sportowych w 
normalnym czasie brałam udział. Jednak konieczność pozostania w domu i
 w najbliższym jego otoczeniu jest rzeczą bardzo dla mnie trudną. 
Patrycja: Jakie Pani Profesor uprawia sporty?
Pani Profesor: Gram w siatkówkę, chodzę na basen i zajęcia fitness. 
Patrycja: Jak teraz wygląda Pani Profesor aktywność fizyczna?
Pani Profesor: Bardzo ciężko jest mi się zdyscyplinować i narzucić sobie rygor 
taki, w którym umawiam się sama ze sobą o 19:00, jestem ponownie z laptopem 
face to face i korzystając z pomocy różnych filmików, zajmuję się ćwiczeniami.
Niestety, z tą samodyscypliną w domu jest ciężko. Jak człowiek ma w normalnym 
czasie rozplanowany tydzień, wszystkie godziny odnotowane, karnety 
powykupowane, jest znacznie łatwiej się zmobilizować. 
Patrycja: Jakie Pani Profesor dałaby rady czy wskazówki swoim uczniom 
w czasie kwarantanny?
Pani Profesor: Samodyscyplina, której powinniście podlegać w godzinach 
przedpołudniowych. W tej chwili bycie w pracy uczniów i nauczycieli to 
spotkanie przed komputerem. Na pewno gorzej się pracuje ze względu na 
brak interakcji. Myślę, że ten okres warto wykorzystać na nauczenie się,
jak samemu należy się uczyć.
Patrycja: Jak wygląda taka nauka online od strony nauczyciela?
Pani Profesor: Wiadomo, rano prowadzimy lekcje video. Mam wyłączoną 
kamerkę, ponieważ jej włączenie osłabia jakość przekazu. Bazujemy na tym, 
że słyszycie mój głos i widzicie to, co dzieje się na tablicy. Oczywiście, z 
większymi czy mniejszymi przerwami, ponieważ mamy pewne ograniczenia
 sprzętowe. Poza tym nie jesteśmy przygotowani do pracy online na taką skalę. 
W tej chwili ja razem z wami uczę się takiej pracy. Dlatego zdecydowanie więcej 
czasu muszę poświęcić na przygotowanie się do zajęć niż w czasach standardowych. 
Na pewno bardzo mi brakuje manualnego sprawdzania waszej pracy. Kartkówki, 
oczywiście, piszemy, ale są pisane w wersji elektronicznej. 
Patrycja: Czy widzi Pani Profesor jednak jakieś zalety zaistniałej sytuacji?
Pani Profesor: W każdej sytuacji musimy dopatrywać się zalet. W moim odczuciu - i 
myślę, że nie tylko w moim - świat zwolnił. Zobaczymy, jakie będą tego skutki. 
Zdecydowanie jest więcej czasu na rozmowy z rodziną, pobycie ze sobą i na 
zastanowienie się, co w życiu jest naprawdę istotne. Czyli rozmowy i wolniejsze t
empo można uznać za zalety tej sytuacji.
Patrycja: Czego się Pani Profesor najbardziej obawia w trudnym czasie pandemii?
Pani Profesor: Na pewno boję się o zdrowie własne i swoich najbliższych.
Możliwość bycia ze swoimi najbliższymi w tym czasie jest wartością dodaną. 
Możemy spokojnie obserwować, jakie jest ich samopoczucie. Myślę, że gdy tych 
najbliższych mamy w pewnym oddaleniu i nie możemy się z nimi fizycznie 
kontaktować, wtedy sytuacja jest bardzo stresująca. 
Patrycja: Dziękuję za wyczerpującą rozmowę i poświęcony czas.

Rozmowę poprowadziła Patrycja Nowakowska 1pc

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

A komiksów ni widu

Rynek komiksów to rynek...specyficzny. Jest to spowodowane specyfiką osób, 
dla których istnieje. Jest to rynek rozrywkowy, lecz nie opiera swojego istnienia o 
Internet, więc w obecnym trudnym okresie przeżywa on najtrudniejsze chwile od 
lat 90., w których doszło do wielkiej zapaści na rynku komiksów. Wtedy to 
kolekcjonerzy zaczęli masowo kupować pierwsze (ale nie tylko) wydania 
określonych serii, widząc, jakie ceny osiągały wtedy komiksy sprzed 30 lat i licząc 
na łatwy zysk w przyszłości. Niestety, w wyniku dużego popytu wydawnictwa 
wielokrotnie dodrukowywały poszczególne zeszyty (które w USA są znacznie 
popularniejsze od albumów popularnych w Europie). To sprawiło, że na rynku 
pojawiło się za dużo komiksów i dramatycznie spadły ich ceny, co doprowadziło do 
zamknięcia dwóch trzecich sklepów dedykowanych komiksom. Był to silny cios w 
dystrybucję fizycznych kopii  komiksów.

Diamond

Diamond Comics Distribution to firma zajmująca się dystrybucją komiksów w 
Stanach i na świecie. Firma ma niemalże monopol na sprzedaż komiksów w Stanach 
(niemalże, bo teoretycznie istnieją inne firmy tego typu, lecz nie mają one dużego 
znaczenia na rynku). Posiada umowy na wyłączność z wszystkimi większymi 
wydawnictwami wydającymi komiksy. Jednak sposób prowadzenia biznesu przez 
Diamond może budzić pewne wątpliwości. Firma przyjmuje zamówienia od sklepów
komiksowych często na kilka miesięcy przed wydaniem numeru. Gdy numer wyjdzie, 
właściciele płacą za komiksy (które nie podlegają zwrotom), aby móc je potem 
sprzedawać. Powoduje to, że po pierwsze całe ryzyko finansowe spoczywa nie na 
wielkiej korporacji, a na właścicielach małych sklepików dedykowanych komiksom, po 
drugie sklepiki zamykają się w szybkim tempie (w ciągu ostatnich lat ich ilość zmniejszyła 
się o 75%!!!), po trzecie osobom, które nie są jeszcze znanymi autorami, trudno sprzedać 
swoje dzieła, ponieważ właściciele sklepów nie chcą podejmować ryzyka. To wszystko 
sprawia, że Diamond utrudnia pracę wielu ludzi w łańcuchu scenarzysta-klient. Tak 
sytuacja na rynku wyglądała przez ostatnie lata, lecz teraz się pogorszyła.

Pandemia

23 Marca Diamond ogłosił, że z powodu pandemii nie mogą dalej dystrybuować kolejnych 
numerów. To sprawiło, że nagle, z dnia na dzień, sklepiki poświęcone komiksom straciły 
źródło utrzymania, ponieważ nie mogą sprzedawać najnowszych wydań trwających serii. 
Marvel ma jeszcze inny sposób dystrybucji komiksów - cyfrowy. Jednak w momencie, w 
którym fani są pozbawieni dostępu do przygód swoich ulubionych bohaterów, odwrócą się 
zupełnie od kupna fizycznych kopii komiksów, co oznacza liczne bankructwa sklepików. W 
związku z tym ich właściciele zaprotestowali, a zarówno Marvel, DC i inne duże wydawnictwa 
były zmuszone przerwać wydawanie nowych numerów. Od kilku tygodni z powodu zamknięcia 
się Diamonda, cały rynek stoi w jednym miejscu. Żadne nowe komiksy nie są wydawane od 
połowy marca, sklepy nie mają źródła utrzymania. W dodatku Marvel zwolnił aż 30% swoich 
scenarzystów pracujących w domach. Wprawdzie zapłacili im za materiał wyprodukowany do 
czasu zwolnienia, lecz mimo wszystko wielu freelancerów zatrudnianych przez Marvel Comics 
w szczególnie trudny czas pandemii straciła jedyne źródło utrzymania. Źródło, jak się wydawało, 
pewne, ponieważ Marvel jest jedną z filii Disneya - największej organizacji zajmującej się 
rozrywką  na świecie. 

Przyszłość

Nie wiadomo, oczywiście, jak potoczy się sytuacja na rynku komiksów. Już teraz nie jest dobrze.
 Wiele ludzi straciło pracę, wiele żródło dochodu, wydawnictwa mają związane ręce z powodu 
zamknięcia Diamond Comics Distribution, a fani zostali pozostawieni bez swojej ulubionej 
rozrywki. Już teraz można podejrzewać, że wiele sklepików nie wytrzyma tak długiego przestoju 
w sprzedaży komiksów. Sam Diamond może nie wytrzymać tak długiego przestoju w pracy. 
Prawdopodobnie pandemia przyspieszy trend przechodzenia na cyfrową dystrybucję nowych 
zeszytów. Jedno jest pewne, rynek komiksów się skurczy, nie wiadomo jak mocno (ale pewnie 
mocno). Pozostaje jednak jedno najważniejsze pytanie: czyim kosztem ten rynek się skurczy: 
dużej korporacji dyktującej warunki dla całego rynku dystrybucji fizycznej czy kosztem zwykłych, 
małych sklepikarzy oddanych swoim pasjom, które przekuli w swoją pracę.

Kacper Amernik



Całość materiału pochodzi z 251 odcinku podcastu ,,Myszmasz”. Serdecznie zapraszam do 
wysłuchania całego materiału w serwisie YouTubena kanale Podsłuchane.pl , Spotify oraz 
na stronie Podsłuchane.Pl.