„Z okazji Świąt Bożego Narodzenia wezmę udział w baletowo-wokalno-teatralnym spektaklu dla dzieci pt. „Opowieść wigilijna” na podstawie opowiadania Charlesa Dickensa. Jak na świąteczne widowisko przystało niesie ono bardzo pozytywne przesłanie i jest wypełnione magią! Zagram głównego bohatera – Ebenezera Scrooge’a, zgorzkniałego i antypatycznego materialisty, skąpca i odludka, który pod wpływem świąt staje się człowiekiem przyjaznym i czyniącym dobro. (…)”
Tak o przedstawieniu „Opowieść wigilijna” napisał na swojej stronie internetowej Mateusz Damięcki. Przedsięwzięcie, organizowane przez Fundację Balet i Operę na Zamku w Szczecinie, odbyło się 20 grudnia w hali opery . Po spektaklu udało mi się chwilę porozmawiać z Mateuszem Damięckim.
Olga
Konieczny: W jakim celu przyjechał pan do Szczecina?
Mateusz Damięcki: Zostałem
poproszonypomoc w przygotowaniu przedstawienia „Opowieść
wigilijna”. Autorem choreografii oraz reżyserem spektaklu
jest Paulina Andrzejewska, która jest mi bliska. Z
przyjemnością zgodziłem się na tę współpracę.
Podobało
się?
– Oczywiście. W Szczecinie w
ogóle jest fantastycznie. W Operze na Zamku tym
bardziej panuje niesamowita atmosfera. Nie pierwszy raz tutaj grałem
i bardzo miło wspominam ludzi, z którymi współpracowałem. Ale tym razem
najważniejsze na scenie były dzieci, bo to one były bohaterami tego przedstawienia.
Czy trudno się gra z dziećmi?
– Trudno, przede wszystkim
dlatego, że trzeba więcej z siebie dać. Samo granie jest ogromną
przyjemnością, ale trzeba dużo bardziej uważać, bo dzieci
są bardzo żywiołowe i spontaniczne. Dlatego pracując z dziećmi należy pamiętać
nie tylko o swojej roli, ale też o innych wydarzeniach i osobach na
scenie. Na szczęście nie musiałem się niczym stresować, bo
nauczyciele tańca bardzo dobrze przygotowali dzieci. Były subordynowane,
nawet te najmłodsze pchełki świetnie sobie radziły. Każdy dobrze
wiedział, co ma do wykonania i każdy wykonał swoją pracę na
szóstkę. Wszystkie dzieci to podopieczni
Fundacji Balet. Zachęcam do zapoznania się z jej działalnością na stronie www.fundacjabalet.pl
Czy zobaczymy Pana jeszcze w Szczecinie?
– Na
pewno, ponieważ czuję się bardzo związany z tym miastem.
Szczecin zawsze przyjmuje mnie z otwartymi ramionami, co bardzo mnie
cieszy. Bycie tutaj to dla mnie ogromna przyjemność. Publiczność jest tu
fantastyczna.
W
Szczecinie przydarzyła mi się rzecz, której drugi raz w życiu
już chyba nie przeżyję. Jednego dnia zagrałem w czterech przedstawieniach
sztuki „Dobry wieczór kawalerski”. I to chyba nie przypadek, że
właśnie w Szczecinie udało mi się czegoś takiego dokonać. To
niesamowite przeżycie, które długo będę wspominał.
Czyli dzięki
temu, Szczecin zostanie w pana pamięci na zawsze?
– Oczywiście, zawsze będę
to pamiętał, ale nie tylko wspomnienia mnie ze Szczecinem łączą. Ja po prostu lubię
to miasto i bardzo często tu przyjeżdżam.
Wszystkie fanki Mateusza Damięckiego mogą go wypatrywać na ulicach Szczecina...
Olga Konieczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz